Nowa Zelandia legalizuje aborcję do 20 tygodnia ciąży

Nowozelandzki Parlament zdecydował wczoraj przytłaczającą większością głosów (94 głosy za, 23 przeciw) o przesłaniu do drugiego czytania projektu ustawy, który zagwarantuje pełną dostępność zabiegów przerywania ciąży do 20 tygodnia jej trwania. O przerwaniu późniejszych ciąż, będzie decydowała pacjentka w konsultacji z lekarzem.

Nie to jest jednak najważniejsze: najważniejsze jest to, że ustawa stanowi o wyjęciu zabiegów przerywania ciąży spod zapisów kodeksu karnego, przenosząc je na grunt dostępu do opieki medycznej.

“Dostęp do bezpiecznego przerywania ciąży to przede wszystkim kwestia zdrowia i musi być traktowany w tych kategoriach.” – stwierdził Andrew Little, nowozelandzki minister sprawiedliwości.

Nowozelandzkie prawo antyaborcyjne pozostało niezmienione przez ostatnie 119 lat: przerwanie ciąży wciąż wymaga tam zgody dwóch lekarzy, którzy jasno wskażą, że jej kontynuacja stanowi zagrożenie dla zdrowia fizycznego i psychicznego kobiety. Na szczęście dla mieszkanek kraju, nowozelandzcy lekarze “zdrowie” interpretują szeroko.

“Dlaczego zmiany zajęły nam tak długo? – pytała w Parlamencie premierka Nowej Zelandii, Jacinda Ardern – Ano dlatego, że aborcja to sprawa wzbudzająca wiele emocji. Wiele osób ma na jej temat jakąś opinię, jakieś własne doświadczenia. Niemniej – kim ja jestem, kim jest ta Izba, żeby przyznawać sobie prawo do decydowania o tym, czy komuś wolno, czy nie skorzystać ze swoich praw reprodukcyjnych?”

Kiedy doczekamy się tak głośnych głosów rozsądku w polskim Sejmie?